Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie małe palce przesuwające się po ziarenkach kaszy. Słychać cichy szelest, jakby litera szeptała: „Tu jestem… poznaj mnie.” Nie ma zeszytu, nie ma czerwonego długopisu. Jest przestrzeń do odkrywania. Jest radość. Jest ciekawość. Tak właśnie zaczynam naukę pisania. Nie od linijek. Nie od presji. Ale od ruchu, rytmu i zmysłów.
W mojej pracy od lat wykorzystuję elementy Metody Dobrego Startu – metody, która łączy w sobie ruch, rytmikę, integrację zmysłową i strukturę języka. To podejście bliskie mojemu sercu, bo pokazuje, że nauka pisania nie musi być stresująca – może być fascynująca.
Dzieci piszą palcem po tacy z kaszą lub piaskiem, śledzą literę ruchem, wyklaskują rytm głoski, rozpoznają jej kształt w przestrzeni. Zanim cokolwiek pojawi się na kartce, dziecko poznaje literę wielozmysłowo – tak, by stała się dla niego zrozumiała, znajoma, bliska.
W pracy z dziećmi korzystam z pomocy, które przygotowałem samodzielnie – wiele lat temu, ale które są ze mną do dziś. To drewniane tacki do pisania na kaszy i piasku – zrobione wspólnie z moim bratem, z sercem i pomysłem. Każda taca ma pomalowane dno – na czerwono lub niebiesko, co pomaga dzieciom rozróżniać samogłoski i spółgłoski już od samego początku nauki.
To proste rozwiązanie, ale działa. I dzieci to kochają.
Kiedy dziecko siada przed tacką, patrzy, dotyka, pisze palcem – nie boi się błędu. Nie ma presji. Jest radość, ciekawość i odkrywanie. A ja mam pewność, że ta nauka zostanie z nim na dłużej – bo została zbudowana przez doświadczenie, emocje i zmysły, a nie tylko przez schemat.
Wrzesień tuż za rogiem – i znów stanę przed grupą dzieci, które dopiero wyruszają w świat liter. I znów zabiorę ze sobą te moje tacki, sprawdzone metody i serce pełne pasji do uczenia inaczej.
Bo dla mnie nauka pisania to coś więcej niż ładna litera w zeszycie.
To proces, który zaczyna się od ruchu, od dotyku, od przeżycia. To budowanie relacji z językiem – od pierwszego „a” napisanego palcem w kaszy.
To, co najważniejsze w mojej pracy, to dać dzieciom szansę doświadczać.
Nie tylko patrzeć – ale dotknąć, spróbować, przeżyć, poczuć. Bo to właśnie nauka przez doświadczenie zostaje w nich na dłużej. To ona daje radość, satysfakcję i buduje prawdziwe fundamenty.
A już niedługo, gdy tylko pojawię się z powrotem w szkole, pokażę Wam kolejną pomoc, którą stworzyłem na samym początku mojej drogi zawodowej – i z której korzystam do dziś. Bo są rzeczy, które się nie starzeją. Tak jak radość dziecka, które po raz pierwszy napisze literę… z własnej woli, z ciekawości, z uśmiechem.
To właśnie dla takich chwil warto być nauczycielem. ❤️
kontakt@wklasiepanamateusza.pl
A website created in the WebWave website builder